Studia Chopinowskie
2018- 2018 nr 2 © Narodowy Instytut Fryderyka Chopina
Ewa Partyga
Wiek XIX. Przedstawienia
Recenzja – Iwona Puchalska
dane bibliograficzne
Państwowy Instytut Wydawniczy, Instytut Teatralny
im. Zbigniewa Raszewskiego oraz Instytut Sztuki PAN
Warszawa 2016
Oprawa twarda, 535 s.
ISBN: 9788364822834
Przybliżona cena: 70 zł
© Narodowy Instytut Fryderyka Chopina
Wiek XIX. Przedstawienia Ewy Partygi to jedna z czterech części „multimedialnej historii teatru polskiego”, zatytułowanej „Teatr publiczny 1765–2015. Przedstawienia” i wydawanej przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, Państwowy Instytut Wydawniczy oraz Instytut Sztuki PAN. Wieloznaczny podtytuł „przedstawienia” wiąże ze sobą konceptualnie wszystkie pozycje serii, ale składające się na nią tomy są odmienne – łączy je pokrewieństwo podobne do relacji członków rodziny, z których każdy naznaczony jest wprawdzie pewną wspólnotą genetyczną, ale rozwija się po swojemu.
Postawione przez Autorkę na wstępie pytanie: „Jak długo trwał wiek XIX?”, od razu daje wgląd w metodę opowieści zastosowaną w książce. „Wiek XIX” to termin oznaczający pewną formację kulturową, której ramy czasowe można rożnie wyznaczać. Oczywiście taka definicja może budzić nieufność – z jednej strony ze względu na zadeklarowaną jasno przez Autorkę arbitralność widzenia, z drugiej zaś z uwagi na mnogość mieszczących się w tak rozumianym wieku XIX elementów. Na przykład w tradycyjnej perspektywie literaturoznawczej stulecie to zawiera w sobie trzy (co najmniej) odmienne od siebie epoki historycznoliterackie, a ponadto wypełnione jest licznymi i rozmaitymi prądami estetycznymi. Takie bogactwo trudno jest sprowadzić do wspólnego mianownika. Na tym jednak polegają koncept i strategia książki: na ukazaniu jakiegoś aspektu życia wspólnotowego, społecznego poprzez pryzmat konkretnej sztuki scenicznej potraktowanej emblematycznie – jako wspólny mianownik właśnie.
Owych „emblematów” jest siedem – siedem sztuk teatralnych, których tytuły sygnują siedem rozdziałów traktujących o siedmiu fenomenach życia społecznego. Każdy z przywoływanych spektakli stanowi kanwę, na której Autorka rozpina opowieść kolejno o narodzinach inteligencji, o statusie kobiety, o formowaniu się ideałów pozytywistycznych, o miejskich uciechach, o problemie chłopskim, żydowskim i wreszcie – o statusie elit.
Zasygnalizowana już samym układem spisu treści perspektywa antropologiczno-kulturowa i socjologiczna może stanowić dość przekonujące uzasadnienie zarówno dla zmarginalizowania w książce wielu głównych autorów dramatycznych wieku XIX (niektórych – jak Fredro – wprowadzanych jedynie w roli pomocniczej), jak i dla doboru tych akurat, a nie innych sztuk. Oczywiste jest, że elementy składowe wywodu są wyselekcjonowane arbitralnie – formuła książki jasno określa decydującą rolę osobistego, choć wspartego argumentem reprezentatywności, wyboru Autorki. Można by jednak zadać pytanie, dlaczego w tych przedstawieniach nie uwzględniono na przykład obok chłopów również robotników, a obok „elit” – choćby lumpenproletariatu i świata przestępczego…
Tematem książki w sposób oczywisty nie jest teatr sam w sobie, nie jest nim nawet teatr w kontekście socjologicznym, politycznym czy kulturowym – teatr występuje tu w roli głównego świadka epoki, a jego świadectwo jest wsparte innymi głosami – prasy, literatury, rożnego rodzaju dokumentów, zapisków prywatnych… Taka strategia „przedstawień” obowiązuje w całej książce, choć poszczególne rozdziały różnią się w sposobie jej realizacji. I tak na przykład w rozdziale pierwszym problem społecznej funkcji aktorów i ich inteligenckiego etosu wprowadzany jest analizą komedioopery Wezbranie Wisły Ludwika Adama Dmuszewskiego, która stanowi zasadniczy teatralny punkt odniesienia dla tego tematu; podobnie osią rozdziału czwartego, „Podroż po Warszawie”, czyli widz-konsument, jest jedna sztuka – wodewil Podroż po Warszawie Feliksa Szobera. Natomiast rozdziały „Halka”, czyli kobieta oraz „Pozytywni”, czyli nowy człowiek operują większą liczbą przykładów teatralnych, mających punktować poszczególne etapy ewolucji przedstawianego zagadnienia.
Tym, co w książce Ewy Partygi zwraca uwagę już na pierwszy rzut oka, jest syntetyczność, zgodna z multimedialnym założeniem serii. To opowieść operująca w równej mierze słowem i obrazem, a także – choć w nieco mniejszym zakresie – filmem w postaci dołączonych do książki materiałów zespolonych w montaże found footage.
Autorka, zanim przemówi do odbiorcy tekstem, stymuluje jego wrażliwość wizualną. Czytelnik zaraz po zaznajomieniu się ze spisem treści zostaje zanurzony w świat obrazów: na kolejnych trzynastu stronach czeka nań ciąg fotografii – coś w rodzaju przeglądu scenografii, w jakich będą się odbywać zapowiedziane w tytule książki „przedstawienia” wieku XIX. Otrzymujemy kolejno widoki znaczące: Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie, następnie zdjęcie kontrastującego z nim (kulturowo i społecznie) rogu ulic Targowej i Ząbkowskiej, fotografię gmachu Teatru Wielkiego w Warszawie, a potem jego wnętrza, widok Teatru Skarbkowskiego we Lwowie, ryciny z czasopism z epoki przedstawiające publiczność teatralną, wreszcie – wprowadzające odbiorcę na kolejny poziom metatekstowości – zdjęcie fotografa robiącego zdjęcie. Ciąg ilustracji prowokuje do poszukiwania między nimi pewnych powiązań – ich następstwo stanowi rodzaj wizualnej uwertury, informującej odbiorcę, że powinien zająć wobec tej publikacji pozycję nie tylko jako czytelnik, ale i jako widz. Prezentowane materiały wizualne są różnorodne, nie tylko o charakterze ikonograficznym, ale i typograficznym – to nie tylko zdjęcia określonych miejsc, portrety, reprodukcje obrazów i rycin, ale i skany fragmentów tekstu, wywołujące wrażenie bliższego obcowania z zapisami z epoki w ich naturalnym kształcie edytorskim. Czytelnik-widz otrzymuje ponadto precyzyjne wskazówki dotyczące relacji między ilustracjami a tekstem: podkreślone na zielono frazy lub zdania odsyłają – dzięki umieszczonym obok nich numerom stron również w kolorze zielonym – do konkretnej ilustracji lub faksymile. Linie tych podkreśleń prowadzą odbiorcę, na wzór nici Ariadny, przez pogranicze tekstu i obrazu.
Trzeci element tej syntetycznej publikacji, found footage, odgrywa w moim odczuciu rolę suplementu, który, choć jego ważność jest przez Autorkę podkreślana, ma znaczenie nieco mniejsze. Jako wymagający odtworzenia na osobnym nośniku nie wchodzi bowiem w ścisłą interakcję z książką. Ilustracje i tekst są stabilnie ze sobą zespojone więzami układu edytorskiego i typograficznego, natomiast element filmowy, siłą rzeczy wprowadzający swoją własną czasoprzestrzeń i swoją narrację, odciąga odbiorcę od opowieści tekstowo-ilustracyjnej i pozostaje do niej (percepcyjnie) w relacji albo-albo. Pisząc o suplementacyjnym charakterze filmów found footage, nie mam jednak na myśli roli czysto ornamentacyjnej – ich obecność jest istotna, gdyż stanowią one pewne zabezpieczenie przed wrażeniem bezpośredniego obcowania ze światem wieku XIX, jakie może wywoływać książka. Dzieje się tak dlatego, że wykorzystane w montażu filmowym elementy pochodzą z wieku XX – przeważnie są to fragmenty filmów fabularnych będących ekranizacjami literatury dziewiętnastowiecznej. Są więc pozbawione znamion „autentyzmu”, jakie mają reprodukowane w książce materiały ikonograficzne z epoki – są naznaczone estetyką czasów, w których powstały, a tym samym relatywizują tekstową narrację o rzeczywistości XIX stulecia, stanowiąc kolejny, wyraźnie uwypuklony punkt widzenia jej. Rzecz to niby oczywista, że prezentowana przez Ewę Partygę wizja wieku XIX to nie rzeczywistość wskrzeszona, lecz ukazywana w optyce naszych czasów i przefiltrowana przez osobowość Autorki – ale sugestywność wielopoziomowej, intersemiotycznej narracji w książce skłania i kusi odbiorcę do wyzbycia się dystansu poznawczego i oddania się wrażeniu autentycznej podróży w czasie.
Owa pokusa zawierzenia zwartemu w książce „przedstawieniu” stanowi zresztą jeden z podstawowych uroków tej publikacji, z jednej strony wyposażonej w starannie, według tradycji uniwersyteckich opracowane zaplecze bibliograficzne i dokumentacyjne, a z drugiej uwodzącej sugestywnością wizji, przemawiającej do szerokiego kręgu czytelników. Książka przemyca w ramach swobodnej, atrakcyjnej, chwilami wręcz gawędowej narracji potężną dawkę wiedzy i informacji, sumiennie udokumentowanej, choć w kilku miejscach zdarzają się drobne lapsusy (na przykład: Moniuszko nie mógł poznać Wolskiego, jak o tym mowa na s. 119, w 1846 roku w salonie nastoletniej dopiero wówczas Deotymy – Jadwigi Łuszczewskiej, lecz w salonie jej matki, Niny Łuszczewskiej). Tego typu potknięcia, chyba niemożliwe do uniknięcia przy tak nasyconej faktograficznie i obejmującej tak wiele poziomów wiedzy opowieści, nie niwelują oczywiście jej ogromnej wartości poznawczej. „Przedstawienia wieku XIX” Ewy Partygi przypominają gabinet luster, gdzie poszczególne fenomeny odbijają się w rożnych ujęciach. Świadectwo teatru jest jednak w książce rzadko kwestionowane – towarzyszące mu odniesienia historyczne, prasowe, literackie czy ikonograficzne są zgodne i ta powszechna zgoda budzić może podejrzenia, że wielogłosowość wpisana w założenie publikacji jest nieco pozorna, że chór jednomyślnych opinii składających się na spójny obraz epoki brzmi czysto dzięki procesowi eliminacji niedostrojonych głosów. Bo przecież właściwie każdemu spektaklowi występującemu w roli „głównego świadka” można by dobrać antagonistę inaczej ukazującego stan rzeczy. Zwłaszcza dość unifikująca wydaje się kategoria „melodramatycznego modelu kobiety upadłej”, przedstawiona jako dominująca w wieku XIX formuła kobiecości: dlaczego, gdy mowa o kobiecie, akurat Halka, a nie, na przykład, również Moniuszkowska Hrabina, Żabusia Zapolskiej lub też inna z licznych rożnego autoramentu „lwic salonowych”? Kontrowersyjny wydaje się również tytuł: „Pozytywni”, czyli nowy człowiek dla rozdziału, podającego – zresztą w bardzo przekonującym wywodzie Autorki – przyczyny, dla których finansjera („nowi ludzie”) w polskiej rzeczywistości wieku XIX odgrywała rolę odmienną niż w krajach zachodnich i nie przyczyniła się zasadniczo do rozwoju ruchu pozytywistycznego.
Postawione przeze mnie pytania nie mają (wbrew pozorom) charakteru kontestacji. Są raczej wyrazem apetytu pobudzonego znakomitą lekturą, są wyrazem chęci dalszego podążania wskazaną przez Ewę Partygę drogą. Książka przedstawia świat wieku XIX, przez który chciałoby się wędrować dalej – pod tym samym fascynującym przewodnictwem Autorki; świat, którego inne aspekty i problemy także chętnie by się obejrzało przez zastosowany przez nią pryzmat; świat, o który chciałoby się jej zadać więcej pytań. To przedstawienie, które chciałoby się oglądać znacznie dłużej.